Był wczesny wieczór, ale
czułam się zmęczona. Wyłączyłam telewizor i odstawiłam kubek
po herbacie do zlewu i kierując się do łazienki, zdjęłam gumkę
z włosów, rozpuszczając je i rzuciłam nią na komodę. W
pomieszczeniu pozbyłam się ubrań i bielizny, miałam właśnie
wchodzić do kabiny prysznicowej kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Takie idealne wprost wyczucie czasu zawsze miały dwie osoby, mój
ukochany braciszek i Alba! Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i
wyszłam do korytarza, otwierając drzwi, wcześniej nie spoglądając
w wizjer, co było błędem, bo jak się okazało, w progu stał
sobie wyszczerzony Alarcon!
- Spodziewałem się
miłego powitania, ale że aż tak? - zaśmiał się i poruszył
brwiami, po czym tak po prostu przeszedł obok mnie i władował mi
się do mieszkania. Potrząsnęłam głową i trzymając ręcznik,
poszłam za nim. Piłkarz rozsiadł się na krześle przy wysepce,
tak jakby co najmniej był u siebie!
- Przepraszam bardzo, co
ty tutaj robisz? - zawołałam zdenerwowała. - I skąd masz mój
adres?!
- Primo; tak, jest za co
przepraszać, bo zostawiłaś mnie na pastwę losu z moją byłą...
Secundo; siedzę, a tetrio... Mam go od Jese, a on od Alby i to by
było na tyle - mówił.
- Emmm, super... A teraz
wyjdź!
- Widzę, że milutka
jesteś dla swoich gości.
- Tak, szczególnie tych
nieproszonych! - zawołałam z ironią. - A teraz żegnam, Alarcon. -
wymachiwałam jedną ręką.
- Nigdzie się nie
wybieram - pokręcił głową, a ja w tym momencie myślałam, że
wybuchnę. Podeszłam bliżej, chciałam zrobić cokolwiek, a
najlepiej pociągnąć do wyjścia, a ten uśmiechnął się
cwaniacko i położył dłoń na mojej tali, przysuwając mnie do
siebie, tak że cała do niego przylegałam. Moja twarz była przy
jego, a zapach perfum przyjemnie podrażniał moje nozdrza.
Automatycznie spojrzałam w jego duże, brązowe oczy i przełknęłam
głośno ślinę, a on zaczął się uśmiechać pod nosem.
- Isco, wyjdź! -
szepnęłam i wtedy poczułam jak przesuwa palcami wzdłuż mojego
kręgosłupa, a ja cała zadrżałam. Cholera, Lita! Co się dzieje?
Zawsze to ty doprowadzałaś facetów do takiego stanu, bawiłaś się
nimi i później odsyłałaś z kwitkiem!
- Na pewno chcesz żebym
sobie teraz poszedł? - zamruczał, a ja poczułam jego oddech na
swoim policzku, co całkowicie mnie sparaliżowało. Teraz jego dłoń
powędrowała na moje udo, za co w normalnej sytuacji zostałby
spoliczkowany, ale teraz jakaś siła mnie powstrzymywała. - Miałaś
chyba zamiar wziąć prysznic, prawda? - szepnął mi wprost do ucha
i delikatnie przygryzł jego płatek.
- Tak, masz rację -
wydusiłam z siebie.
- A może... - szepnął i
odgarnął kosmyki włosów z mojego policzka. - Potrzebowałabyś
kogoś, kto mógłby pomóc ci umyć plecy? - zaproponował i
delikatnie musnął moje wargi, nie czekając na moją odpowiedź.
Wstał, a ja automatycznie wsunęłam dłonie pod jego T-shirt,
podciągając go ku górze. Po chwili już go nie miał, a ja
zaczęłam szybciej oddychać, gdy poczułam ciepło jego skóry.
Odchyliłam lekko głowę, a on zaczął całować moją szyję.
Zrobiłam kilka małych kroków w tył, zatrzymując się przy
drzwiach do łazienki, a Isco był tuż przy mnie. W pewnym momencie
otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę co ja robię, że to nie
powinno tak wyglądać... Weszłam do łazienki, zatrzaskując za
sobą drzwi, zostawiając tam zdezorientowanego Isco. Oparłam się o
nie plecami. Chciałam uspokoić swój oddech, ale w głowie miałam
ciągle obraz Alarcona bez koszulki.
- Pieprzyć to! -
mruknęłam sama do siebie i szybko otworzyłam drzwi, zobaczyłam
tam nadal stojącego piłkarza. Patrzył na mnie tymi swoimi dużymi
oczami, a ja uwiesiłam się mu na szyi i wpiłam w usta, co go
raczej w tym momencie zaskoczyło. Zaciągnęłam go za sobą w głąb
łazienki i tam moje ręce powędrowały do zapięcia paska u jego
spodni. Sam, szybko się ich pozbył razem z bokserkami. Jego dłoń
zatoczyła błędne koło po moich plechach i wylądowała na moim
udzie, po woli przesuwając się ku górze, odsłaniając ręcznik,
którym byłam owinięta. Zsunął się sam, a ja zostałam przed
Alarconem nagusieńka. - Podobno chciałeś mi pomóc umyć plecy? -
wspięłam się na palcach i mruknęłam mu do ucha, przygryzając
dolną wargę. Odwróciłam się do niego i ruszyłam do kabiny
prysznicowej, nie zasuwając ją za sobą. Odkręciłam kurek z
ciepłą wodą i za chwilę poczułam jak woda spływa po mnie, ale i
poczułam dłonie Isco na swoich biodrach i jego ciepłe usta na
swoim karku.
- Sergio cię zabije -
zaśmiałam się cicho.
- Niekoniecznie. Lubi mnie
- zamruczał mi się do ucha i mocno do mnie przyległ.
Otworzyłam oczy i od razu
poczułam coś dziwnego. Kac moralny? To, że wczoraj poszłam z Isco
na całość, najpierw pod prysznicem, a później jeszcze w łóżku,
na pewno nie było czymś normalnym! Obudziłam się przytulona do
niego, więc odsunęłam się bardzo delikatnie, by go nie zbudzić.
Zawsze, jeżeli już lądowałam z facetem w łóżku, uciekałam bez
żadnego słowa i nigdy już go nie widziałam, ale tak samo było
zanim się z nim przestałam. Isco znałam! Rozpraszał mnie,
irytował, ale i intrygował, co nie powinien! Podobał mi się, a ja
obiecałam sobie samej, że już się nie zwiążę, nie zakocham...
Trzeba było to wszystko jakoś przykrócić... Ubrałam dresy i
zabrałam portfel i telefon ze słuchawkami oraz klucze. Wzięłam
kartkę, długopis i zapasowy komplet kluczy.
"Zostaw klucze w skrzynce na
listy" - taką wiadomość mu zostawiłam na szafce nocnej.
Krótko, zwięźle i na temat. Tylko niech sobie czegoś nie
pomyśli...
Wyszłam biegać, a wrócę
dopiero gdy się stąd zmyje... Jakoś nigdy nie lubiłam rano mieć
konfrontacji z facetem, z którym spędziłam noc. Choć musiałam z
bólem przyznać, że Isco był całkiem dobry w te klocki...
Biegałam, a później
zakwaterowałam się w kawiarence, z której miałam idealny widoczek
na wyjście z mojej klatki. Dzwonił na mój telefon, a ja
ignorowałam, śmiejąc się pod nosem i popijając poranną kawę. W
końcu wyszedł jakąś godzinę przed rozpoczęciem treningu Realu.
Wkurzał mnie fakt, że tyle na mnie czekał! Gdy już wsiadł w swój
samochód i odjechał, z triumfalnym uśmiechem wróciłam do domu.
Zajrzałam do skrzynki, ale nie było tam kluczy. Wbiegłam po
schodach pod mieszkanie, które było zamknięte... Kretyn zabrał
moje klucze! Debil! Idiota! Dupek! Co on sobie wyobraża?!
Było popołudnie, a do mojego
mieszkanka zawitał uśmiechnięty Sergio. Najpierw mówił o klubie,
kolejnych akcjach w szatni, a nawet wspomniał coś o Isco, ale ja
udawałam, że wtedy nie słyszę.
- A i może wpadłabyś
kiedyś, co? Poznałabyś w końcu Mayę... - powiedział w pewnym
momencie, a ja przewróciłam oczami.
- Ja na serio jakoś nie
czuję potrzeby jej poznawania... - mruknęłam.
- Czemu taka jesteś? -
westchnął. - Maya nie jest taka jak mówiłaś... Ona mi się już
wtedy podobała i odkąd ze mną mieszka, wiem że nie jest mi
obojętna. Zrozum to, Lita.
- No to tym bardziej jakoś
nie jestem zainteresowana odwiedzinami w gniazdku gołąbeczków -
zaśmiałam się.
- Carmelita! - huknął. -
Gdzie się podziała moja siostra? Co w ciebie wstąpiło, co?
- Zagubiła się gdzieś w
Mediolanie - warknęłam. - I tak mi dobrze.
- Fakt, Mediolan cię
bardzo zmienił - pokiwał głową. - W Valencii nie miałaś
ciekawego towarzystwa, ale przynajmniej interesowałaś się rodziną
i nie byłaś egoistką.
- Bywa Sergio, bywa -
zaśmiałam się ironicznie i upiłam trochę soku ze swojej
szklanki. - Wracaj do mieszkanka, gdzie czeka na ciebie twoja
wymarzona kobieta, która urodzi ci pomarszczonego i rozwrzeszczanego
bobaska... Mnie w to nie mieszaj, dobrze?
- I chyba tak zrobię,
wiesz? - powiedział i wstał, kierując się do wyjścia.
- I super - szepnęłam do
siebie. Byłam wkurzona... To nie rak miał wyglądać mój powrót
do Hiszpanii! Miałam tu sobie beztrosko żyć, bawić się i na nic
nie zwracać uwagi, a tymczasem słucham żali Lobo i na dodatek
nawinął się taki ktoś jak Isco! Nie chciałam tu być, miałam
dosyć! We Włoszech było lepiej! Tam byłam panią swojego życia i
nikt mi nic nie dyktował! Zerwałam się i ruszyłam do sypialni,
wyciągając z szafy swoją walizkę. Zaczęłam wpakowywać byle jak
do niej swoje rzeczy.
- Siostra, ja nie chcę
się z tobą kłócić! - usłyszałam głos obrońcy, który pojawił
się w progu pokoju. - A co ty robisz? - zdziwił się.
- Nie widać? Pakuję się
- odpowiedziałam głośno.
- Dlaczego? Gdzie?
- Bo mi się znudziło w
Madrycie! Wracam do Mediolanu!
- Przecież dopiero
przyjechałaś.
- Ale to nie jest
argument, przez który miałabym zostać - prychnęłam. - Sergio,
wracaj do siebie!
- Lita, jesteś moją
siostrą. - mówił po woli. - Chcę ci pomóc.
- Ale nie potrzebuję
pomocy, braciszku. Daję radę. - rozłożyłam ramiona. - Po prostu
dajcie mi żyć po mojemu, dobrze? - podeszłam do niego i
przytuliłam mocno. - Kocham ciebie, kocham nasze rodzeństwo i
rodziców. Po prostu muszę sobie coś ułożyć, dobrze? I wrócę.
- Obiecujesz?
- Tak Sergio, obiecuję -
pocałowałam go w policzek. - Wracaj do swojej Mayi, a ja odezwę
się jak wyląduję na miejscu. - zapewniłam. Brat pomógł mi się
spakować, chociaż próbował mnie jeszcze zatrzymać, ale mnie już
nie dało się powstrzymać. Wyszedł, a ja wzięłam telefon i
wykręciłam numer do Alby.
- Zarezerwuj mi bilet na
najbliższy lot do Mediolanu, najlepiej jeszcze dziś - powiedziałam
i rozłączyłam się. Wyszłam na balkon i odpaliłam jednego
papierosa. Potrzebowałam spokoju.
***
Jeden: Przed nami jeszcze tylko dwa rozdziały i epilog!
Dwa: Wszystkiego Najlepszego dla Jordiego Alby, Jordiego Amata oraz Ronaldinho, a także spóźnione dla Fernando Torresa ^^
Trzy: Jak po losowaniu?
Bezpośredni Isco, fajnie!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wraca do Mediolanu. Ale może zmieni zdanie?
I oczywiście wszystkiego najlepszego dla całej trójki i Fernando :D
Czekam na następny! Pozdrawiam! :*
Ale, że jak to... bo teraz mnie ścięło? Isco no... nie ;c
OdpowiedzUsuńCo do losowania to w miarę zadowolona jestem. Czekam na kolejny ;*
O tak! Isco i Lita poszli na całość! Było gorąco, namiętnie i słodko, ale najwidoczniej na tym jednym razie to się skończyło. Nie spodziewałam się, że dziewczyna będzie chciała wyjechać do Mediolanu. Jestem ciekawa, jak na to zareaguje Isco. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńA Lita to gdzie się wybiera? :P
OdpowiedzUsuńOj, Isco... :*
Nie może tak być, że ona sobie pojedzie!
Czekam na więcej!
Świetny rozdział, czekam na ciąg dalszy :D
OdpowiedzUsuńAnims Jese :)
Isco i Lita, lubię to :d No ale tego, że wyjedzie, to już się nie spodziewałam. Czekam na kolejny rozdział no i nie mogę się doczekać, aż Carmelita wreszcie pozna tą całą Mayę XD
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, zapraszam na rodział 3 na cuando-menos-piensas.
Pozdrawiam :*
Po pierwsze, Anims Jese :(
OdpowiedzUsuńPo drugie, ten blog nie może sie zaraz skończyć! :(
No i sex z Isco <3 to co tygryski lubią najbardziej ;D