piątek, 14 marca 2014

Rozdział 4

   - Weź stary, skąd ja mogłem wiedzieć, że to jest siostra Ramosa?! - jęczał Jese, gdy wychodziliśmy z baru, gdzie zjedliśmy obiad.
   - Bo ty zawsze nieogarnięty jesteś - zaśmiałem się. 
   - Oj przestań. Jakby przedstawiła się jako Ramos, skojarzyłbym - mruknął. - O Carmelicie Ramos coś słyszałem, ale...
   - A Sergio to jakie ma drugie nazwisko? - przewróciłem oczami. 
   - Noo... Garcia? A to spryciula, przedstawiła się skróconym imieniem i drugim nazwiskiem! 
   - W porę i na czas - zaśmiałem się i poklepałem go po plecach.  
   - Oj no dobra, nie śmiej się ze mnie. Ja jej braciszka będę i tak mieć na oku. W końcu Maya u niego mieszka... - zamyślił się. 
   - Pozdrów ją przy okazji ode mnie - dodałem.
   - Dzięki. Ja zmykam. Do zobaczenia - pomachał i wsiadł do swojego samochodu. Zrobiłem to samo. Trening mieliśmy całkiem rano, więc praktycznie cały dzień mam wolny. Co tu robić? Wrócić do mieszkania? 
  Zatrzymałem samochód na światłach. Nagle, tak dziwnie ogarnęły mnie myśli na temat Lity. Ma swój charakterek, nie popuszcza i walczy o swoje. Można by rzec, że jest rozpuszczoną smarkulą, ale ona to robi specjalnie. Jest naprawdę piękną kobietą. Ma śliczny uśmiech i nawet polubiłem te wszystkie sprzeczki z nią, wymiany ostrych zdań, po których nie ma żadnych obraz... A nawet czasem normalnie można z nią porozmawiać. Tak właśnie było wtedy w klubie gdy za dużo wypiła czy rankiem przy śniadaniu. Myślę... Myślę, że coś ukrywa. Ma jakąś tajemnice, której nie wyjawi prędko. Coś co ją załamało i zraniło. Nadrabia to. Jest intrygującą osobą i to mnie najbardziej do niej przyciąga. Isco, czy ty czasem nie myślisz za dużo o tej dziewczynie? Achhh, nie ma to jak swój wewnętrzny monolog, gdzie karcę siebie samego. 
  Westchnąłem i spojrzałem na licznik przy czerwonym świetle... Ktoś na głowę upadły by tyle trzymać na światłach! Spojrzałem na prawo... W samochodzie siedział jakiś nadęty profesorek. Obczajka na lewo... Dziewczyna. Brązowowłosa, ładna... Lita?! Zaśmiałem się głupi sam do siebie. Odsunąłem szybę i rzuciłem eurocentówką w zasuniętą szybę w jej samochodzie. Zerwała się i spojrzała w moją stronę. Przewróciła oczami i nacisnęła guzik, by odsunąć szybę od strony pasażera. 
   - Alarcon, jak miło - mruknęła. 
   - Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedziałem. - Co słychać? - brnąłem. 
   - Nic ciekawego, więc mam zamiar oddać się takiej przyjemności jakimi są zakupy. W jednej galerii nic nie znalazłam, więc jadę do kolejnej - poruszyła brwiami. - Alarcon? 
   - Słucham? 
   - Zielone - zaśmiała się i ruszyła. Zakupy? Dobre i to zamiast siedzenia bezczynnie w domu. Bez namysłu zjechałem na pas, po którym poruszała się Lita. Za mną zabrzęczało echo klaksonów, ale co tam. Byłem już na skrzyżowaniu i skręcałem za Ramos. 

 Spojrzałam we wsteczne lusterko i zobaczyłam, że Isco jedzie za mną. Albo coś chce, albo to zwykły zbieg okoliczności, że jedziemy w tym samym kierunku. Skręciłam na zjazd do centrum handlowego, a Isco za mną. Zaśmiałam się pod nosem, kręcąc głową. Znalazłam miejsce parkingowe i tam zatrzymałam BMW. Wysiadłam i wtedy tuż obok parkował Isco.
   - Śledzisz mnie? - zapytałam, gdy wysiadł.
   - Nie - zaśmiał się. - Pomyślałem, że przy zakupach przydałaby ci się męska opinia - powiedział.
   - I masz zamiar mi towarzyszyć? - drążyłam, zakładając ręce na piersi.
   - A zgłaszasz sprzeciw? - spojrzał na mnie z cwaniackim uśmieszkiem. - Zawsze możesz mnie wykorzystać do noszenia toreb z zakupami.
   - Wiesz, ten argument nawet przechodzi - pokiwałam głową i po prostu ruszyłam obok niego, w kierunku wejścia do budynku. Zerwał się i podbiegł do mnie. Razem weszliśmy do środka, a on jak cień ciągle za mną chodził. Gdy oglądałam jakieś ubrania, to on nagle stawał się wielkim znawcą mody i zaczął doradzać. Przestawał, gdy to zazwyczaj mroziłam go wzrokiem, ale to było po prostu zabawne. 
   - Mała przerwa? - zapytałam, wskazując na stolik jednej z kawiarenek. 
   - Jasne, jak chcesz. Zmęczyłaś się już? - zaśmiał się Isco. 
   - No proszę cię, jestem kobietą, a kobiety nie męczą się na zakupach pośród tylu sklepów z ubraniami. - zauważyłam. 
   - Dobra, niech będzie - uśmiechnął się. - Pójdę zamówić. Co dla ciebie? 
   - Latte - odparłam i od razu wsadziłam nos w swojego iPhona i odczytywałam wiadomości od Alby, która od godziny zaspamiała mi skrzynkę wiadomościami, że Jese się z nią umówił. Po chwili Isco wrócił do naszego stolika z moją latte i swoją czarną kawą. - Twój kolega zazwyczaj po przeleceniu laski z imprezy umawia się z nią później na randkę? - zapytałam i upiłam łyk swojej kawy. 
   - Że Jese? Musiałaby mu się serio podobać, a co? 
   - Bo umówił się z Blondi - odparłam. - Z resztą ja sama jestem ciekawa jak długo ona będzie się nim jeszcze jarać. Ona tak ma - wzruszyłam ramionami. 
   - A może nóż, coś pomiędzy nimi zaiskrzy - uśmiechał się Alarcon. 
   - Zaiskrzyć może podczas gdy będzie się z nią pieprzył - rzuciłam. 
   - Ty byłaś kiedyś zakochana? - zapytał nagle. 
   - Miłość jest przereklamowana, uwierz - zaśmiałam się pod nosem. - Coś takiego nie istnieje... To wszystko jest na pokaz, ja ci to mówię! 
   - Czyli byłaś - wyszczerzył się. - Więc już wiem dlaczego jesteś taka wredna! To przez tego faceta, tak? - miał minę jakby właśnie wygrał w jakimś quizie na wiedzę. 
   - Myślałam, że by... - zaczęłam, ale nagle na niego spojrzałam. - Odpierz się, Isco! Nie będę ci się zwierzać! I nie, nie dlatego! - patrzyłam na niego ze złością. - Po prostu to ja, a jak ci coś nie pasuje to ja cię tu nie trzymam! 
   - Hej, hej... Carme, spokojnie - lekko się wystraszył. - To może zmieńmy temat! - zaproponował. 
   - I to chyba będzie najlepsze wyjście - mruknęłam i znów upiłam łyk. 
   - No to może... O! Wychowywałaś się w Valencii, prawda? Grałem tam przez kilka lat i zastanawia mnie fakt, że nigdy nie mieliśmy okazji się spotkać. 
   - Bo ja nie byłam z tych dziewczyn, które zaraz po lekcjach leciały pod stadion żeby pojarać się trochę piłkarzami. Takim Villą na przykład - wzruszyłam ramionami. 
   - A jaka byłaś? - drążył, uśmiechając się. 
   - Ja miałam takie towarzystwo, które raczej nie podobało się moim rodzicom - odparłam. - Przed moimi osiemnastymi urodzinami matka wysłała mnie do ciotki, do Mediolanu i skończyła się moja przygoda w Valencii. Teraz jestem tu, by czasem pograć na nerwach starszemu braciszkowi... - poruszyłam brwiami. - A teraz chodźmy. Naszła mnie wielka ochota żeby kupić sobie sukienkę! - dopiłam kawę i wstałam. - Idziesz, Alarcon czy zostajesz? - spojrzałam na niego, a ten wstał. Razem udaliśmy się do najbliższego sklepu z sukienkami. Tam wybrałam dwie i ruszyłam w kierunku przymierzalni. Isco został przed nią, rozsiadł się na kanapie i na mnie czekał. Ubrałam pierwszą, pomarańczową do połowy ud z szeroką górą. Wyszłam w niej, by zaprezentować się piłkarzowi. A niech sobie popatrzy, tyle jego... 
   - Ładnie! - wyszczerzył się. - Pokaż się jeszcze w tej drugiej! - dodał, a ja wróciłam do pomieszczenia. Przebrałam pomarańczową na prostą, dłuższą, zieloną na cienkich ramiączkach. Musiałam przyznać, że bardziej mi się podobała. 
   - I jak? - zapytałam, wychodząc. 
   - Pytasz o sukienkę czy siebie w sukience? - zauważyłam w jego oczach pewien błysk.
   - Cokolwiek być nie powiedział i tak ją chyba kupię - mruknęłam i wróciłam do przymierzalni, nie czekając na jego dalszą wypowiedź. Zdjęłam ją i pierwsze naciągnęłam na siebie swoje jeansy. Wzięłam swój top w ręce i już chciałam go na siebie nałożyć, kiedy nagle ni z tego, ni z owego, tuż za mną, w kabinie pojawił się Isco! Odwróciłam się i już chciałam się na niego wydrzeć, kiedy przyłożył mi dłoń do buzi, a swój palec przyłożył do ust na znak, że mam być cicho. Po woli zsunął dłoń z moich ust, a ja ciągle patrzyłam na niego wściekła. - Zwariowałeś? - szepnęłam. - Wynoś się stąd! - szeptałam zdenerwowana i wtedy poczułam, że dłoń którą przed chwilą mnie uciszał, wylądowała na mojej talii i właśnie zdałam sobie sprawę, że stoję przed nim w samym staniku! On dotyka mojej skóry i... I cholera, to było przyjemne!
   - Moja była - mruknął, a ja spojrzałam na niego pytająco. - Tam jest moja była i nie chcę żeby mnie zobaczyła - mówił cicho, patrząc mi w oczy z prośbą bym go nie wydała. 
   - Więc się ode mnie odklej, Alarcon! - syknęłam, a ten słodko się uśmiechnął. - Co się szczerzysz?! 
   - Bo fajnie wyglądasz jak się złościsz - puścił do mnie oczko, a ja poczułam jak się rumienię. Cholera, niech on spływa! Niech się nie przy... Zaczął się niebezpiecznie przybliżać! - Ja cię zabiję, Alarcon! Ukręcę ci głowę, później poćwiartuję i zakopię w parku pod drze... - nie dokończyłam, bo poczułam jego ciepłe wargi na swoich ustach. Ten kretyn mnie właśnie pocałował! Odepchnęłam go lekko od siebie i szybko naciągnęłam swój top, patrząc na niego ze złością. 
   - Nie waż się więcej tego robić! - zabrałam swoją torbę, skórzaną kurtkę i zieloną sukienkę, którą chciałam kupić. Wypadłam z kabiny i wtedy nadziałam się na wzrok jednaj z ekspedientek, gdy to zaraz za mną wyszedł stamtąd Isco! Niech sobie myśli co chce! Stanęłam przy kasie i czekałam żeby kasjerka zapakowała sukienkę. - To było zamierzone, żadnej byłej tu nie ma! - warknęłam na Isco, gdy tylko pojawił się obok. 
   - Wybacz, ale nie kłamałem, a poza tym nie mogłem się powstrzymać! - to wszystko go bawiło... A gdy podawałam kartę kobiecie, ta na nas dziwnie zerkała. Idealnie! Pogrążał nie tylko siebie, ale i też mnie! 
   - Spadaj na drzewo, Francisco! - mruknęłam i wbiłam kod PIN do karty. 
   - Isco! - wtedy usłyszeliśmy jakiś piskliwy głos, a za nami pojawiła się nawet ładna szatynka. Chłopak odwrócił się lekko przerażony, a ja zabrałam torbę i po prostu wyszłam, zostawiając go z nią. Niech sobie radzi sam...

***
W końcu piątek, piąteczek, piątunio ♥ Ten tydzień w szkole był męczący i na szczęście się skończył :) 

9 komentarzy:

  1. Ja też lubie piątki! :)
    Lita ta cholerna złośnica!
    Isco to jednak wariat jest!
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakupy z Alarconem. Nie odmówiłabym.
    Schować się przed byłą dziewczyną w przebieralni z inną. Geniusz, nie powiem.
    Czekam na kolejny! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny! :D Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna akcja w tym sklepie. Na serio mi się podobała. Myślałam, że Lili będzie zachwycona pocałunkiem z Isco, a ona niestety go odrzuciła. Moim skromnym zdaniem oboje coś do siebie ciągnie. Jestem ciekawa, co z tego wyjdzie. Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha, w przebieralniach zawsze dzieją się najciekawsze rzeczy :) Szkoda że tak szybko się skończyło, bo są razem świetni ;) No i jestem ciekawa jak długo Jese będzie się interesować Albą XD Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha. Cieszę się jak głupia do monitora. Świetny rozdział. A akcja w przebieralni? genialne <3 Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, Isco zostawiony ze swoją byłą ;D
    No i ten pocałunek w przymierzalni *...*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj krótko, bo chcę nadrobić wszystkie blogi, na których zrobiłam sobie zaległości, ale chcę także napisać choć parę zdań. Tak więc zaczynajmy!
    Akcja rozwija się w coraz lepszym kierunku, dzięki czemu coraz chętniej tutaj zaglądam. Z każdym rozdziałem jest coraz ciekawiej, więc i ja wszystko szybciej chłonę i mam ochotę na więcej. Nie podoba mi się trochę to, że ona -już! - zaczyna mu ulegać. Za szybko, oj za szybko. Mam nadzieję, że w następnym będzie lepiej.
    Co do dialogów: spoko, rozumiem, że nie masz teraz czasu ich poprawiać. Oby w przyszłości było z nimi lepiej!
    Teraz zwrócę uwagę na coś, co zrobisz w trzy sekundy, a dzięki temu tekst wygląda ładniej. Chodzi mi oczywiście o justowanie go.
    Pozdrawiam,
    Czarna

    OdpowiedzUsuń
  9. Wredna Lita jest świetna. A Isco nie odpuszcza i nadal brnie w tę znajomość. Mam nadzieję, że coś z tego będzie ;)

    OdpowiedzUsuń