Przemierzałam długi korytarz
lotniska, pchając cholernie ciężki wózek ze swoimi rzeczami.
Odechciało mi się już mieszkać ze starą i małostkową ciotką w
Mediolanie. Wróciłam do Hiszpanii, gdzie mam swoją rodzinę.
Postawiłam na stolicę, gdzie mój braciszek żyje sobie jak król.
Miał niby po mnie przyjechać, ale go tu nie widzę... René ma
swoje życie, a Miriam tym bardziej, więc nic się nie stanie
Wilczkowi jeżeli przyjechałby po swoją kochaną, młodszą
siostrę.
- Carmelita! - usłyszałam,
ale aż mną wzdrygnęło. Pojawił się przede mną i zaczął mocno
ściskać.
- Jak ja wprost kocham,
gdy zwracasz się do mnie pełnym imieniem... - warknęłam. -
Sergio, zaraz mnie udusisz. - wydukałam.
- Ja się po prostu bardzo
cieszę z faktu, że postanowiłaś przylecieć. - uśmiechnął się.
- A ja się cieszę, że
postanowiłeś mnie jednak nie udusić. - odparłam i się
wyszczerzyłam.
- No tak, wybacz,
zapomniałem... Zaraziłaś się tą wredotą od ciotki. - westchnął,
pchając mój wózek.
- Wiesz, nie narzekam. -
zamyśliłam się. - Przydaje się w życiu. - dodałam, a on tylko
zaśmiał się i pokręcił głową.
- Fajnie, że jesteś. -
objął mnie ramieniem i prowadził na parking do swojego samochodu.
Brat odwiózł mnie do mojego
madryckiego mieszkania, które i tak jakiś rok temu zasponsorowała
mi ciotka. Sergio pojechał na trening, a ja, pośród
nierozpakowanych walizek, leżałam z zamkniętymi oczami na
genialnie wygodnej kanapie. Wtem frontowe drzwi się otworzyły i
usłyszałam piskliwy głos farbowanej blondyny.
- Litka, kochanie! -
wołała. - Jesteś?!
- Nie, drzwi były otwarte
tak same z siebie. - zawołałam, przewracając oczami. Pisnęła,
podbiegła do mnie i zaczęła całować w policzki. - Ej, spokojnie.
- podniosłam się. Alba, laska, którą poznałam przez przypadek
dwa lata temu na jednej z imprez w mediolańskim klubie. Była tam na
wakacjach. Przyczepiła się do mnie, twierdząc, że jestem piękna
i w ogóle cudowna, fantastyczna oraz wspaniała, po tym jak
zobaczyła, jak spławiłam takiego jednego napaleńca. Łaziła za
mną i nie rozumiała żadnej aluzji, że jakoś nie mam na to
ochoty. Odetchnęłam gdy skończyło się lato i wyjechała. Jednak
rok temu znów się tam pojawiła. Wtedy już się nawet
przyzwyczaiłam do jej obecności, szczerej głupoty i naiwności.
Teraz podobno jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. No niech jej
będzie...
- Strasznie się cieszę,
że w końcu przyleciałaś. - uściskała mnie.
- Dobra, dobra. Wystarczy
mi na dziś tego waszego entuzjazmu z mojego przylotu. - skrzywiłam
się. - Wymyśl lepiej do jakiego klubu możemy iść wieczorem. Chcę
się zabawić i coś wyrwać. Mam już dość tych szczerzących się
ciągle, pedalastych włoskich niby artystów. - mruknęłam.
- Spokojnie, zabiorę cię
do najlepszego klubu w mieście! - klasnęła w dłonie i
podskoczyła. Litości...
Żeby nie wyjść na egoistkę,
przed wyjściem zadzwoniłam do brata i zapytałam czy nie chce iść
z nami. Podziękował, bo zostaje w domu i czeka na kilku kolegów.
No dobra, więc jestem gotowa i czekam na Albę, która miała
przyjechać taksówką.
Weszłyśmy do głośnego i
pełnego klubu. Najpierw podeszłyśmy do baru, gdzie od razu jakiś
elegancki czterdziestolatek postawił nam po drinku i porwał naszą
Blondi na parkiet. Trzeba by znaleźć sobie jakąś dobrą
miejscówkę... Zaczęłam się rozglądać dookoła. Wszystkie
stoliki były zajęte. Jednak w jednym, dużym narożniku siedziało
tylko dwóch niezłych facetów. Uśmiechnęłam się sama do siebie
pod nosem i kiwnęłam do Alby żeby do mnie wróciła.
- Słuchaj, Joan jest
cudowny i bogaty! - piszczała. - Powiedział, że nas zabierze do
Paryża na cały weekend. - szczerzyła się.
- Tak, żeby nas gwałcić
na zmianę pod wieżą Eiffela. - zgasiłam jej entuzjazm. - Słuchaj,
znajdziesz sobie innego bogacza, bo na razie mamy misję. -
odstawiłam szklankę na bar i wskazałam na dwóch przystojnych
chłopaków, rozmawiających i śmiejących się do siebie. -
Zajmiesz się tym w białym T-shircie. - wskazałam na jednego. - Ja
dziś stawiam na goryla. - uśmiechnęłam się triumfująco.
- Będą dziś nasi. -
wyszczerzyła się Alba.
Wzięłam jeszcze jednego drinka
i ruszyłyśmy w ich stronę. Moja dzisiejsza zdobycz siedziała przy
samej krawędzi, więc przeszłam blisko, bardzo blisko, udając w
pewnym momencie, że się potykam i wylałam odrobinę płynu na jego
rękawek koszulki.
- Jeju, przepraszam!
Niezdara ze mnie. - zakryłam dłonią swoją buzię, udając jak to
mi jest przykro, a tak naprawdę miałam ogromną ochotę wybuchnąć
śmiechem. Najpierw spojrzał na plamę, później na mnie.
- Nic nie szkodzi. Pięknym
paniom się wybacza. - wyszczerzył się. Dopiero teraz, gdy
patrzę na nich z bliska, stwierdzam, że gdzieś już ich widziałam.
Tylko skąd ja ich kojarzę?
- Naprawdę nie jesteś
zły? - zatrzepotałam ładnie rzęsami.
- Ależ skąd. Może
przyłączycie się do nas? To marzenie mieć w towarzystwie dwie tak
piękne kobiety. - czarował ciemnooki.
- Nie będziemy
przeszkadzać? - teraz spojrzałam na jego towarzysza.
- Będziemy zaszczyceni,
prawda Isco? - zwrócił się do przyjaciela. Isco? Ja już chyba
kojarzę z jakiej bajki się urwali...
- Oczywiście. -
odpowiedział na odczepne.
- Zapraszamy. Jestem Jese
Rodriguez. - powiedział, a ja wyciągnęłam do niego swoją dłoń,
ucałował jej wierzch. - To mój przyjaciel, Francisco. - wskazał
na mniej rozrywkowego towarzysza w białym T-shircie. Bingo! Mam was!
Piłkarze! Real Madryt, młodziki! Ten był wychowankiem Realu, a
drugi przyjezdny! Co jak co, ale wiedzę na temat piłkarzy to ja mam
w małym paluszku.
- Alba Montenegro. -
odezwała się Blondi.
- Lita... - przerwałam. -
Lita García. - uśmiechnęłam się uwodzicielsko. - Więc chłopaki,
czym się zajmujecie? - zapytałam, udając że nie wiem.
- Gramy zawodowo w piłkę.
- odpowiedział Jese, ciągle się we mnie wpatrując. Ehhh, ten mój
czar i urok. Lubię gdy faceci tracą dla mnie głowę. - Ostatnio
nawet udało mi się wpakować piłkę do bramki i dzięki temu moja
drużyna wygrała mecz. - chwalił się.
- Ty mój bohaterze! -
pisnęłam i wtuliłam się w jego ramię. Ukradkiem spojrzałam na
Isco. Patrzył na mnie z miną jakby go to wszystko śmieszyło. W
tym momencie grałam naiwną i nieporadną dziewczynkę, ale na to
wygląda, że Rodriguez się na to naciągnął. Pula punktów dla
mnie. - Może pójdę po coś do picia? Muszę zrekompensować ci
jakoś tą plamę na koszulce. - powiedziałam i już mnie nie było.
Podeszłam do baru. Faktycznie miałam ochotę na coś mocniejszego
jeżeli mam się dziś zabawić z Jese. - Dwa piwa. - powiedziałam
do barmana.
- I dwa razy to samo co
koleżanka. - tuż obok mnie, o blat baru oparł się nie kto inny
jak nowy piłkarz Królewskich. - Carmelita Ramos, słodka jak
karmel, ale zadziorna jak róża, a dziś grająca słodką idiotkę.
- zaśmiał się pod nosem. Nie powiem, że mnie tym zaskoczył, ale
nie pokazywałam tego.
- Jauć! Rozpracowałeś
mnie Alarcon. - udałam wystraszoną. - Tak właściwie, skąd wiesz
kim jestem?
- Bojan to bardzo
gadatliwe stworzenie. - odparł. No tak Krkić! Poznałam go w
Mediolanie no i oczywiście menda musiała coś o mnie mówić na
zgrupowaniach młodej reprezentacji! - Nie martw się, nie było
wtedy Jese gdy nam cię pokazywał, ale to nie nie oznacza, że
akceptuje to, że owijasz sobie mojego przyjaciela wokół palca. -
mówił.
- Oj od razu owijam...
Zabawić się nie można? Może chcę sprawdzić czy dorówna takiemu
El Shaaraway'owi, Bojanowi, Benzemie, Zlatanowi czy Balotelliemu. -
przygryzłam dolną wargę. Dobra, bo było złe zagranie. Ze
Stephanem trochę kręciłam, ale nie wyszło, choć to zamknięty
rozdział nie jest, z Bojanem oboje byliśmy pijani, więc
powiedzieliśmy sobie, że zapominamy o tym, a pozostałą dwójkę
zmyśliłam. Jakbym przespała się z Karimem, to Sergio pewnie
urwałby mu łeb, a o Ibrze i Mario sama nie wiem czemu pomyślałam.
Toż to szpetne przecież jest.
- Płytka jesteś. -
powiedział z uśmieszkiem na ustach, patrząc mi prosto w oczy.
Zagotowało się we mnie, ale nie tylko ze złości. Dalej torturował
mnie tym swoim cwaniackim spojrzeniem, ale przynajmniej zauważyłam
jakie interesujące ma tęczówki. Zaśmiałam się pod nosem,
zrobiłam krok i wspięłam się na palcach.
- A co kotku? -
przygryzłam płatek jego ucha. - Chcesz się przekonać? - szepnęłam
i wzięłam do ręki dwa kufle z piwem, które właśnie podał
barman. Spojrzałam jeszcze raz na piłkarza i odeszłam, nie
odwracając się, ale za to zmysłowo kręcąc tyłkiem. Tak teraz
sobie myślę... Chyba uderzyłam nie do tego faceta przy stoliku...
No cóż, może być teraz ciekawie.
- Jese, jesteś piłkarzem.
Wytłumacz mi co to jest ten cały spalony. - ładnie poprosiłam.
Ten od razu zaczął ustawiać kufle i pokazywać mi na paluszkach i
orzeszkach czym jest spalony. Wtuliłam się w jego ramię, ale nie
patrzyłam na to co pokazuje, tylko ciągle mu przytakiwałam. Do
jasnej cholery, przecież wiem czym on jest. Od najmłodszych lat
biegałam z braćmi za piłką. Spojrzałam na przeciwną stronę
stolika, gdzie siedział Isco, a obok niego Alba, ciągle się do
niego łasząc. Po prostu ją zlewał. Mierzyliśmy się
spojrzeniami, jakbyśmy grali w grę 'kto dłużej wytrzyma?'
Intrygował mnie.
W pewnym momencie
wyszliśmy na parkiet. Tańczyłam chwilę z Jese, ale on już był
tak pijany i napalony, że przyparł mnie do ściany i zaczął
całować moja szyję. Niedaleko stał Alarcon i patrzył się na
mnie. Ja oddawałam się pieszczotą Hiszpana, ale ze wzrokiem wbitym
w jego przyjaciela i cwaniackim uśmiechem. Od tego przeszywającego
wzroku Isco, całkowicie odechciało mi się zabawy z Rodriguezem. Po
chwili 'dwudziestka trójka' zniknęła z mojego pola widzenia.
Zapewne uciekł przed Blondi, która nie odstępowała go na krok.
Alba pobiegła za Francisco, a ja odepchnęłam napaleńca. Złapał
mnie za rękę.
- Spotkamy się jeszcze? -
zapytał z pijackimi iskierkami w oku. Nie odpowiedziałam, tylko
pobiegłam za Albą. Wybiegłam za nimi z klubu. Blondynka stała na
środku chodnika i się rozglądała.
- Kazałaś mi go
pilnować, a on mi uciekł. - jęknęła.
- Skończ już. -
warknęłam. - Wracamy do domu. - dodałam i złapałam dwie
taksówki. Wsadziłam ją do jednej, a ja sama pojechałam drugą do
swojego mieszkania.
***
No i jedyneczka, w całkiem innym klimacie niż prolog :)
Jak ja lubię taką wredną Litę! ^^
Jejku, podoba mi się ten rozdział. I rzeczywiście inny niż prolog. Ciekawa jestem jak to wszystko się dalej potoczy :P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam! ^.^
O tak! Klimat tego rozdziału jest inny, ale cholernie mi się podoba! Lita jest wręcz genialna. Prawdziwa z niej zdzira, a ja takie postacie bardzo lubię. Biedny Jese! Został ofiarą kolekcjonerki męskich serc. Poza tym świetnie sobie dobrała przyjaciółkę. Alba jest tak tępa, że aż śmieszna. Jeśli chodzi o Isco to muszę przyznać, że jest porządnym facetem. Nie działa na niego urok panny Ramos, ale nie znaczy, że w przyszłości może coś się nie zmienić. Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńPS. Myślę, że Lita pasowałaby do Karima i Mario, tym bardziej, że oni również są cholernie rozrywkowi. ;P
Lita ma charakterek!
OdpowiedzUsuńJa też ją lubię taką!
Oj, Isco jaki cwany i niewinny chłopak! :*
Chciałabym to zobaczyć! :)
Jese jest taki słodki! :**
Czekam na więcej! :)
Nie mogę się doczekać, żeby przekonać się jak rozwinie się akcja z Isco :D Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia. Mi też podoba się charakterek Lity. Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńJeeeeeej ;) Bardzo mi się podoba. Bardzo
OdpowiedzUsuńGłówna bohaterka od razu przypadła mi do gustu. Wcześniej straciła dziecko, ale wyszła z tego cierpienie. Chociaż wyszła to nie dobre słowo... Dobrze maskuję swoje wcześniejsze cierpienie poprzez udawanie płytkiej. Ale podoba mi się w niej to. Najlepszym momentem w tym rozdziale jest rozmowa Carmelita'y z Alarconem przy barze. Dopiero się poznali, a on już ją intryguję. Miłość od pierwszego spojrzenia?
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, jak zareaguje Jese, gdy dowie się, że Carmelita jest siostrą Rene. Zapowiada się ciekawie, więc czekam na drugi rozdział!
Ale zanim drugi rozdział się pojawi, wskażę Ci jeden błąd, który zauważyłam, bo popełniany jest nagminnie. Źle zapisujesz dialogi, np.:
"- Jauć! Rozpracowałeś mnie Alarcon. - udałam wystraszoną." - Komentarz narratora nie odnosi się bezpośrednio do wypowiedzi, jest tłem dialogowym, więc po Alarcon kropka (u cb jest) i "udałam" z dużej litery.
" - Kazałaś mi go pilnować, a on mi uciekł. - jęknęła. "' - W tym przypadku, komentarz narratora odnosi się do wypowiedzi, więc "jęknęła" z małej litery (jest), ale po "uciekł" nie powinno być kropki.
Nie wiem, czy rozumiesz - jestem kiepska w tłumaczeniu różnych rzeczy, więc nie zdziwię się jak tak będzie - ale jeżeli nie to wpisz sobie w google "zapis dialogów" i na pewno znajdziesz multum stron z poprawnym zapisem dialogów.
Pozdrawiam cieplutko,
Czarna Mamba
kompletnie inny klimat,ale mibsie podoba!!! Blondi wkurza XD
OdpowiedzUsuńczekam na dwojeczke ^^
Agdhjffgkfdkyfz <3
OdpowiedzUsuńKocham po prostu KOCHAM!!!
Czekam na next :*
Lubie taką niegrzeczną główną bohaterkę :) Jestem ciekawa jak się potoczy miedzy nią, a Isco :D
OdpowiedzUsuńCoś zaiskrzyło, to pewne *..*