Zbudziło mnie nieznośne i
uporczywe dobijanie się do moich drzwi. Nudzi się komuś czy co?
Nie otwieram to śpię albo mnie nie ma! Cała nakryłam się kołdrą.
Niech się dzieje co chce, ja śpię, bo mam kaca i boli mnie głowa.
Pukanie umilkło, więc odetchnęłam i spokojnie zamknęłam oczy.
Bzzzzz. Bzzzzz. Boruczało na szafce. Jęknęłam i z furią
sięgnęłam po telefon. Jeżeli to Alba, to ją...
- Sergio? - zdziwiłam
się. - Słucham? - odebrałam.
- Wiem, że jesteś w
mieszkaniu, więc otwórz. - powiedział.
- Mam nadzieję, że to
coś ważnego. - mruknęłam, odkładając telefon i powoli zwlekając
się z łóżka. W dresach, w których spałam, podreptałam do drzwi
i przekręciłam zamek. Od razu drzwi się otworzyły i do mieszkania
wszedł mój starszy brat. Weszłam do kuchni, wyjmując dwie
szklanki i butelkę zimnej wody. Rozlałam ją i jedną szklankę
postawiłam przed Sergio, który usadowił się przy wysepce.
- Nieźle wczoraj
zabalowałaś, widać. - zauważył, gdy praktycznie jednym chłystem
wypiłam całą zawartość szklanki.
- Nie zaprzeczę, ale to
chyba nie po to tutaj przyszedłeś. - warknęłam, nalewając sobie
wody do szklanki.
- Masz rację, nie po to.
- westchnął. - Lita, ja zostanę ojcem. - dodał, a ja prawie nie
zakrztusiłam się pitym płynem.
- Co?! - zakaszlałam. -
Sergio, braciszku, wiesz, że już w 1350 roku Egipcjanie używali
czegoś takiego jak kondom, co prawda w celu ozdobnym, ale już wtedy
istniało. Potem mój drogi, powstały latexy, ale to powinieneś już
wiedzieć. - mówiłam. - Kupujesz w sklepie lub aptece, zazwyczaj
masz przy sobie na imprezach, a później gdy nadarzy się okazja, to
zakładasz...
- Okay, dobra,
zrozumiałem. - przewrócił oczami. - Ale czy ty zawsze musisz być
taka... Aż za szczera?! I wredna!
- Wybacz. - usiadłam obok
niego, zmieniając ton. - Co to za laska? Znam ją? - pokręcił
głową.
- Kilka miesięcy temu, na
jednej z imprez wpadła mi w oko właśnie ona. Spiliśmy się i
potem wylądowaliśmy w moim mieszkaniu, w moim łóżku. Później
jej w ogólnie nie widziałem, aż do wczorajszego wieczoru, gdy do
mnie przyszła i powiedziała, że jest ze mną w ciąży.
- Może łże? -
zapytałam, tępo wpatrując się w jasny blat wysepki. Wiedziałam,
że w tym momencie zmierzył mnie wzrokiem. - No wiesz, w końcu nie
jedna laska oddałaby wszystko, by przespać się z takim Sergio
Ramosem i potem naciągnąć go na dziecko.
- Ona taka nie jest.
- Skąd wiesz? Przecież
praktycznie jej nie znasz. - upiłam kolejny łyk wody.
- Nie wydaje się taka.
- Kotku, niektórym
facetom wydaje się, że jestem prima baleriną, ale to tylko
złudzenie. - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. - Co chcesz z
nią zrobić?
- Zaproponowałem, żeby
ze mną zamieszkała. - powiedział, a ja znów prawie się nie
zakrztusiłam.
- Ty weź ostrzegaj, jak
wiesz, że będziesz walił takimi tekstami. Zaraz utopię się w tej
szklance wody. Tak właściwie... Zwariowałeś?! - pisnęłam. - Nie
obejrzysz się, a wyniesie ci wszystko z mieszania, zostawiając cię
w samych bokserkach, zobaczysz.
- Przestań. Czuję się
za nią odpowiedzialny, bo w końcu to też moje dziecko.
- Duży jesteś - wstałam
i poklepałam go po ramieniu. - To twoje życie, Ramos. Rozgość
się, a ja pójdę pod prysznic żeby w końcu się obudzić. -
minęłam go i weszłam do łazienki.
Po odświeżeniu się, w
końcu poczułam się normalnie. Jeszcze gorąca kawa i jestem w stu
procentach postawiona na nogi. Otworzyłam powoli drzwi od łazienki,
wycierając włosy ręcznikiem. Usłyszałam głos brata. Rozmawiał
z kimś przez telefon.
- Tu Sergio... Jak się
czujesz?... W porządku... Dzwonię, bo chcę ci powiedzieć, że
nadal podtrzymuję swoją propozycję, byś zamieszkała ze mną...
To mój obowiązek... Nie zostawię cię z tym samą...
Podsłuchując tą rozmowę
brata, stwierdzam, że do jasnej cholery, on faktycznie przejął się
tym, że laska naciągnęła go na brzuch! Może i mówią o mnie, że
jestem bez serca i w ogóle bez uczuć, ale to w końcu mój brat i
się o niego troszczę. Chyba jedynie moje rodzeństwo wierzy w to,
że gdzieś tam mam tą pompkę do tlenu i krwi, która jest znakiem
miłości i innych uczuć, które już dawno są przereklamowane.
Wyszłam z łazienki, owinięta
ręcznikiem, przemykając przez krótki korytarz by dostać się do
swojego pokoju. Ubrałam bieliznę, cienkie, dresowe spodnie i biały
top na ramiączkach. Wróciłam do kuchni, gdzie mój brat właśnie
rozłączał połączenie.
- I jak tam ta twoja
ciężarówka? - zapytałam, stając przed otwartą lodówką.
- Umówiłem się z nią
na jutro, bo dziś w południe mam trening, a później jadę po
rodziców na lotnisko. - mówił, a ja spojrzałam na niego pytająco.
- Dziś wracają po swoim weekendzie w Paryżu. Nie wiedziałaś?
- Faktycznie. Mama coś mi
wspominała, że chcą polecieć z ojcem.
- Więc dziś przylatują
do Madrytu, a jutro mają lot do Valencii. Przenocują u mnie, więc
nie planuj nic na wieczór. Pewnie będą chcieli żebyś przyszła.
- Spoko. - wzruszyłam
ramionami. - Powiesz im?
- Na razie chyba nie. Sam
muszę się z tym oswoić.
- Jadłeś coś czy zjesz
ze mną? - zapytałam, wyjmując z lodówki paczkę z jajkami.
- Skuszę się. -
uśmiechnął się.
Wieczorem faktycznie wybrałam
się do mieszkania Sergio, gdzie byli już rodzice. Na miejscu
wysłuchiwałam opowieści z weekendu spędzonego w stolicy Francji.
Dostałam też od mamy flakonik drogich i eleganckich perfum. Jak się
okazało, miała przy sobie sześć flakoników, trzy damskie i trzy
męskie. Jeden podarowała Sergio, drugi mi, a resztę zabiera ze
sobą do domu, dla siebie, ojca, Miriam i René. Zaczęła pokazywać
mi sukienki i bluzki, które tam zakupiła. Po prostu siedziałam
obok, wysłuchując historii, z głową podpartą na łokciu.
Gdy z Sergio już wszystko
usłyszeliśmy, rodzice zaczęli pokazywać nam zdjęcia. Czyli
kolejna godzina spędzona na nudach. Chociaż na niektórych
zdjęciach, zostawali uchwyceni całkiem interesujący, przypadkowi
mężczyźni, więc było na kim zawiesić swój wzrok.
Później zasiedliśmy we czwórkę
przed telewizorem. Natrafiliśmy na jakiś dosłowny dramat.
Siedziałam, prawie śpiąc. Dwudziestolatka, wychowana w domu
dziecka, zachodzi w przypadkową ciążę. Przyjaciółka obchodzi
się z nią jak z jajem, aż w końcu dziewczyna sama z siebie
dostaje bóli i dostaje się do szpitala. Poroniła.
W momencie, gdy mężczyzna w
białym kitlu mówi bohaterce, że straciła ciążę, wstałam i
wzięłam ze swojej torebki papierosa i zapalniczkę. Wyszłam na
balkon i przykucnęłam przy ścianie. Odpaliłam go i zaciągnęłam
się. Nie palę nałogowo. Tylko czasem, gdy mam jakiś ważny
dylemat, naprawdę coś mnie wkurzy lub... Ta sytuacja była inna.
Drugą dłonią podparłam czoło i znów zaciągnęłam się dymem.
Ktoś wyszedł za mną. Mama. Przykucnęła obok i położyła dłoń
na moim ramieniu.
- Skarbie... - zaczęła.
- Nie mamo, nic nie mów.
- odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie. Nie po to by uronić
łzę. Po prostu już tego nie potrafiłam. Ostatni raz płakałam po
wyjściu ze szpitala. Powiedziałam sobie, że już nigdy więcej. Z
żadnego powodu. Żadnego. Nie uroniłam łzy przez mężczyznę, bo
zapewne to oni płakali po tym, jak ich czasem traktowałam w
Mediolanie. To właśnie po tym wydarzeniu stałam się zimna i
oschła. Podobało mi się to. Stałam się panią swojego życia.
Mogłam wszystko. To co chciałam - dostawałam, kogo chciałam -
miałam. Mój świat i moje życie. Swoimi własnymi kredkami,
kolorowałam go jak tylko chciałam, a ołówkiem dorysowywałam
osoby, które w nim akceptowałam. Przytuliła mnie, a ja zgasiłam
papierosa. Ciężko westchnęłam i podniosłam się.
- Wróćmy do środka. -
powiedziała cicho mama.
- Sergio, możesz zamówić
mi taksówkę? - zwróciłam się do brata.
- Zbierasz się już? -
zapytał.
- Jestem już trochę
zmęczona. - przewiesiłam swoja torbę przez ramię.
- Czekaj. - powiedział i
zniknął za drzwiami swojej sypialni. Po chwilce wrócił, ale
trzymając coś w dłoni. - I tak nim nie jeżdżę, a może ci się
przydać.
- Dajesz mi swoje BMW?! -
otworzyłam szeroko oczy, spoglądając na znaczek na kluczykach.
- Uznajmy, że ci go na
razie pożyczam, okay? - zaśmiał się. - Ja i tak ciągle używam
Audi, a ten stoi i tylko się kurzy w garażu.
- Dzięki brat. -
ucałowałam go w policzek. - Dobranoc. - zawołałam do rodziców i
wyszłam z mieszkania brata. Zeszłam na podziemny parking i
odnalazłam drugi samochód brata. Wsiadłam do niego i przekręciłam
kluczyk w stacyjce. Silnik zaryczał od razu. - No, to, to ja lubię.
- mruknęłam z uśmieszkiem i ruszyłam.
***
Pod ostatnim rozdziałem dostałam dobrą i cenną radę co do zapisywania dialogów, ale to opowiadanie mam już w całości napisane i tylko udostępniam. Nie bardzo mam czas na szukanie i zmienianie wszystkiego, ale dziękuję :)
Nowe rozdziały również na:
i